Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Ocalony

"Ocalony".
22.05.2014r. Czwartek 11:00:00

Ocalony podążam,
Podążam w drodze na rzeź,
Na rzeź wypełnioną pustką i jednoznacznością.
Miesza mi się człowieczość z zwierzęcowością,
Miesza mi się nienawiść z miłością.
Już nie wiem, czy ciemność, czy światło,
Co z tego jest przyjacielem, a co wrogiem.
Niby jestem ocalony,
Ale wiem też, że to, o widziałem
Jest upadkiem i ginięciem
Poprzez porąbanie słowem
I pocięcie ciętym językiem,
Gdzie niepozostanie nic
Prócz krwawych strzępów
I ocalałych jednostek.
Pojęcie występku
To nie pojęcie cnoty.
No i jest jeszcze piękna prawda
I brzydkie kłamstwo,
A może na odwrót?
Ludzie są w stanie już już wszystko lobbować.
Jam nie tchórz.
Jam odważny człek.
Można u was zauważyć różne oblicza,
Ale niech tylko Dobry Bóg was i mnie rozlicza.
Szukając mistrza,
Niech pewne zgliszcza
Przywrócą mi oddech sumienia,
Bicie serca
I natchnienie, bym miał pojęcie,
W jakim temacie będzie posłuch i wzięcie,
A w jakim temacie pod prąd brnięcie.

Ocalony i spoglądam w okna,
Są one co najmniej dwa
I zauważam dniem i nocą,
Jak ludzie się pseudo kocą.
Ktoś wiwatuje,
Ktoś kogoś torturuje,
Wszystko się miesza,
Znów jakich nieszczęśnik się wiesza.
Ktoś nie śpi,
Coś robi, czy to złodziej,
A może nocny marek?
Nie ten ktoś modli się,
On myśli swe zapisuje,
On wcale nie imprezuje.
Samobójstwo się nie udało
Spadło żywe z sznura ciało.
Trwa wojna o życie,
A ten skrycie
Chciał sobie je odebrać,
Ale na szczęście głupek
Nie umiał właściwego sznura wybrać.
Powiesić się chciał na nitce,
Co prawda na dratwie,
Ale teraz jak żyw płynie na tratwie
Zrobionej z łupiny orzecha,
Wisielcem był pan bodajże mucha.
Żyje jego dusza,
Czy ona się życiem wzrusza?

Ocalony ja,
Ocalony on,
Ocalony nie jeden człek,
Teraz on jest dziadek,
Ma komu zostawić spadek.
Teraz żałuje, ze przez przypadek
Miał wypadek
Gdy łupina orzecha
Wpadła na decha,
Która płynęła po kałuży,
Gdy podczas burzy
Oderwała się od płota,
Widzicie jaka jest ludzka głupota.

Ocalony w schizofrenii schowany,
Wszakże uratowany.
Idą w pochodzie,
Mają flagi zawieszone na samochodzie.
Ja już na głodzie,
Nie wiadomo kiedy obiad,
Nie wiadomo ile jestem wart,
Ale piszę,
Opisuję życia kliszę.

Ocalony idzie w procesji.
A miał mieć już życie w innej wersji,
A tymczasem sąsiedzi mu bitują,
Gdy nowiuśką muzą
Na Power kamienicą trzęsą.
Trzęsą też rzęsą
Córki sąsiada,
Do których ocalony się na festynie dosiada.
Jest mydełko fa, a nawet nivea,
Bo serca dwa
Tańczą na parkiecie
I wy wiecie, że on żyje,
A córka sąsiada teraz tyje.
Ona jest w ciąży,
Ale jej to nie ciąży na sumieniu,
Bo był to seks na kamieniu
W przydrożnej sadzawce,
A poprawka na parkowej huśtawce.

Ocalony sąsiad,
Ocalony ja,
Ocalony też wisielec,
Bo wbił mu się w kluseczki widelec.
Jest wesele,
Pościel się w nocy ściele.
A w kościele
Było poważnie i zabawnie,
Bo gdy panna młoda przyklękła ładnie,
To jej okrągły brzuszek był widoczny dokładnie.
Suknia pękła w szwach,
Rozległo się gromkie ach.
Ksiądz zasłonił oczy,
Ale widać je spomiędzy palcy.

Ocalony człek na porodówce,
Kochają go, bo nie zamrozili go w embrionalnej lodówce.
Już jej szef nie strzela,
Minęło sporo czasu od wesela.
Już w drodze dziecko drugie.
I tak wisielec i sąsiadka
I ich seks schadzka
To nie wpadka,
Mimo, że na mieliźnie
Leżeli na swej goliźnie.
Może jest jakiś niepokój,
Może jest jakaś trwoga.
Jednak serce spokojne
Ocalone na wojnie
Cieszy się, że jest dziadkiem,
Ż nie miało nic wspólnego
Z tym seks wypadkiem.

Ocalony każdy, ale nie ja,
Bo czuję jak naraziłem się wam
I teraz w swe głupocie jestem sam.
Ale naprawdę ciężko mi jest żyć,
Gdy mam tyle rzeczy w głowie
I mimo, że szukam tych właściwych,
Piszę o tych urojonych.
Ja nie proszę o litość,
Bo skradła mnie namiętność
I pewna zawiłość.
Utonąłem w bezsensie
I tylko fragmentarycznie
Mam w sobie pewną składnię.

Ocalony kołacze,
On już nie płacze.
On woła proroków,
On chce pozbyć się życiowych wyroków
I bezsilnych uroków.
Z kolie kto mnie uratuje,
Utuli i powie,
Że nadzieja jest cicha i wielka,
I kto powie,
Mój ty!

Ocalony wiecznie młody,
Widzi piękno płci przeciwnej,
Ale z racji siły prze dziwnej
Nie umie się zbliżyć,
Nie pozwalają się przytulić.
I co tu począć,
Po co być ocalonym?
Skoro człek czuje się odrzuconym.
Nie ma sąsiadki,
Nie ma wstążki,
Nie ma nawet wariatki
I nie pojawiają się miłości zalążki.

Ocalony przerzucił życia tony,
Coś się skończyło,
Znów znalazł się w lesie,
Jest już na kresie,
Czy też u kresu,
Ma w sobie tak wiele nieznośnego stresu.

Ocalony wie, że ona jest wciąż tą samą dziewczyną,
Która podczas pierwszego zagadania wyszła z nim z kościoła
W małej wiosce Taize w południowej Francji.
Owym ocalonym jestem ja.
Ja dziś spoglądam w miodowe, załzawione oczy swego snu
I wydłubawszy z pomiędzy nozdrzy ostatnie tchnienie
Zaczynam rechotać trzymając w ręku bilet,
Bilet do ciebie ma muzo natchniuzo.

autor

AMOR1988

Dodano: 2014-05-24 10:40:48
Ten wiersz przeczytano 536 razy
Oddanych głosów: 7
Rodzaj Rymowany Klimat Optymistyczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (2)

NocnyWilk NocnyWilk

Super, ale jak ktoś to przeczytał chociaż do połowy to
stawiam flaszkę ;)

BaMal BaMal

:) pozdrawiam

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »