Żebrak
Myślę, że udał mi się ten wiersz... Pomysł na napisanie go podsuneła mi "Nie-Boska komedia"
Wykułem sobie kości z żelaza
biczem z ognia, oczu szalejących
wyprysła mi z twarzy skaza
ślad myśli, wodospadów rwących.
Oczy przerażeniu krwią wygryzłem
morzu spokojnemu wyszarpałem fale
Etny synem, z łona krateru się stałem
iskry me karmią sępy i szakale.
Zasadziłem głazy na niebie
lawinę chmur pięścią stoczyłem
wyryłem na skałach górskich siebie
Ocean błyskawicy oszczepem przebiłem.
Rzeki zimnego potu strumieniami
dolinami rozprutych serc spłynęły
wznoszą strzeliste posągi ramionami
które Boga potęgi głowami sięgnęły.
(...)
Lodu soplem, sumienie przekłułem
uwięziony w celi, łez zamarzniętych
sączonym nektarem serce zatrułem
zgnieciony oddechem szumów przeklętych !
Wykułem sobie puste oblicze
pomnik, twarz płaską z granitu
zescalony z niebem, ciszą krzyczę
skryty w grobie od słodyczy świtu.
Olimp wbiłem w pierś Bogu
przeszyłem duszę jego mogiłą
żebrak, nad przepaścią progu
w mieście szklanym, z żywiołów siłą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.