oczy gorejące
I uśmiecha się w stronę twarzy ku niemu
wyciągniętych
ręce wyciągają
tak ciężko nie schwytać
w ramiona nie wedrzeć
cudzy zapach wyprzeć
śmiechem płacz zatrzymać
być przez chwilę
aż znów uśmiech zetrze uczucie z czoła
na nowo serce na piersi szybszym biciem
wycinając
i tak znowu i tak w kolko
patrzy w końcu na sufit
rozumiejąc jego pustkę w swej samotności
autor
Kalem
Dodano: 2006-01-03 00:17:53
Ten wiersz przeczytano 447 razy
Oddanych głosów: 0
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.