Oczy zwierciadłem duszy
Dla tego co zawsze...
Patrząc w Twe oczy błękitne,
Dawnego płomienia nie dostrzegam,
Na darmo szukam w nich sensu,
Bo z trudem odtwarzają wspomnienia.
Ten wzrok, co przeszywał me ciało
I ciepłem ogarniał mą duszę
Sprawił, że serce cierpiało
I choć nie chcę,
Ja swój płomień ugasić muszę.
Mówisz, że oczy pokazują prawdziwego
Ciebie,
Że są obliczem Twej spokojnej natury
Lecz w oczach ciężko odnaleźć mi głębie,
Widzę w nich zupełnie inne kontury.
A Twoje były kiedyś pełne życia
Tak łatwo radość w nich odnajdywałam.
Dziś stają się bardziej szare,
Choć wiem, że to przez te błękitne
cierpiałam.
I zastanawiam się, czy to wiosna ten ogień
zgasiła
Zamieniając lód i śnieg w moje słone
łzy.
Bo to ona miłość zniszczyła
Po drodze rozsiewając czarne bzy.
Dziś jedynie, czego się boje,
To by moje oczy nie wygasły tak nagle jak
Twoje
A swój codzienny ból o oczach niebieskich
koję…
Nadzieją, że może w snach Twój dogasający
żar znów zapłonie…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.