Od świtu do zmierzchu
Tak to tylko śmierć
I poszli przed siebie w nieznane
I nim minie noc
wezmę cię w ramiona
Nie myśląc o tym
jedynym skradzionym śnie
Pójdą za Tobą choćby
stał przy nich największy
Władca świata
Pójdą za Tobą
bo jesteś naznaczona Światłem
A śmierć to lekki sen
kończący się następnego dnia o świcie
I nim nastanie dzień
odejdę
I powrócę stąpając
po krwawej ziemi
w świetle zwycięstwa
budząc ich ze snu
I potem zapomnimy
jakby to było tylko złudzenie
skryte we mgle
W przyrzeczeniu wiernie
będziemy trwać do końca
niekończącego się świata
...
Komentarze (3)
Ładny wiersz, melancholijny.
Pozdrawiam serdecznie :)
Smutny wiersz, brzmi jak list samobójcy.
Będą trwać wiernie do końca niekończącego się
świata... Pozdrawiam!