Oddechem krzyczę
Nad urwiskiem niepokojów
przystałam z burzą myśli,
którymi nie mówiąc nikomu
często gonię w przyszłość.
Nurtem przeżyć pobudzona
jak źdźbło niesione wodą
za solą życia wciąż w pogoni,
prawd niepojętych, doznań głodna.
Panta rhei i ja w tym wirze
spadam kaskadą pośpiesznych
sekund, bo nie zawrócę kijem,
nie wejdę do tej samej rzeki.
Tamtej wody dawno nie ma
wiele doznałam też zawodów,
wciąż szukam potęgi zachwycenia
między wschodem a zachodem.
Poszerza się widnokręg źrenic,
fermentują drożdże pragnień,
oddechem krzyczę żyję, jestem
nim przyjdzie powitać cienie.
Komentarze (17)
Chociaż nie lubuję się w wierszach nieregularnych,
twój przeczytalem z dużym zainteresowaniem, ładnie
napisany, gratuluję pomyslu.
ladnie oddane zycie lirycznego ja, dobralas ladne
porownania, przy kilku wersach z checia sie
zatrzymalam