Oderwanie
Siedzę sobie w świetle sztuczności i
komercji
Tak bardzo chciałbym się z niego uwolnić
I teraz dla Ciebie znów tworzę piękno
I choć on taki jest, przykładam pióro do
warg
Ściągam z nich natchnienie jeszcze nie
wypowiedziane
Niech ten sztylet poety tym razem zmieni
się
I niech dla Ciebie będzie jak naszyjnik z
pereł
Bo siedzę tu znowu, i wychwalam Twe
piękno
Jasnej i gwiaździstej nocy letniej
Tego uroku i ciepła, dziwnego
bezpieczeństwa
Tych oczu szarych ciekawości i pewności
Zaglądających mi w duszę
Tych ust uśmiechu i stałości słów
Czerwieni porywającej do tańca i
zdobywającej serca
Figury dla której dawni panowie daliby się
zabić własnymi mieczami
Kolejny raz me myśli jak wiatr jesienny
Lecą w te strony, i choć to kolejny raz
To ciągle są te same
Jakby bardzo chciał chciał, by muskały Cię
jak pióra pawie lub poduszki z aksamitu
Tak mógłbym się odrywać z komercji i
szarości zawsze
Byle dla Ciebie, dla miodu w głosie
Dla uśmiechu bezpieczeństwa i szczęścia
Zrzucać dla Ciebie tą siłą nałożoną
maskę
I już więcej nie przejmować się resztą
Bo ty jesteś, a reszta to puch marny
Ale jak szkoda, że mieczem nicnierobienia
Przebijasz mi serce
Przebijasz, ale nie zabijasz
Bo chwalić Cię dalej będę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.