Odpłynęły już marzenia
Gdzieś odpłynęły już marzenia,
Przestałem nocą spełniać sny.
A przecież mogłem to doceniać,
Nie postępować jak ktoś zły.
Próżno przewracam się pościeli,
Potem zalewam całe ciało.
Miłosnych doznań diabli wzięli,
Będzie mi tego brakowało.
Mrok znaczy szlak w pokoju ścianach,
Rzuca refleksy księżycowe.
Szczerość została rozebrana,
Na części puste, i bezpłciowe.
Ręką wciąż szukam twego ciepła,
Piżama leży w kąt rzucona.
Tragedia jeszcze nie okrzepła,
Bogu zniszczenia poświęcona.
Znów fala mdłości twarzą miota,
Wyrzucam z ust fragmenty jadła.
Gdzie leży prawdy sens, istota,
Która mą duszę tak dopadła.
Resztką sił pchany pojąć zdołam,
Co powoduje te zniszczenia.
Bo nadaremnie miłość wołam,
A ta w cierpienie się zamienia.
Komentarze (4)
Bardzo interesująco te marzenia odpływają, pozdrawiam.
Bardzo fajny miłosny wiersz.Rymy świetne.
sen daje ukojenie i gdy w prawdę się zmienia
zauroczenie przynosi cierpienie Tak sens odczytałam
Dotyk to był demona czy Anioła i czy miłość
wymyślona? Interesujący tekst:)Pozdrowienia
świetne metafory, podoba mi się (chyba miało być
"Ręką wciąż szukam twego ciepła") pozdrawiam :-)