ofiara ze stu wołów
Pewna Lady z miasta Łodzi
przeraźliwie z rana smrodzi,
przy tym odgłos się dobywa,
aż konstrukcją Lady kiwa.
Kiedyś tak w Zaduszki prykła,
że na chwilę całkiem znikła.
W lustrze, jej nie widać było
choć się wcale nie ściemniło.
A na maja, no... pierwszego,
na spacerze z swym kolegą
przeszła chyba samą siebie
(dziś mu grabarz jamę grzebie).
Na wigilię (to przesada),
wypuściła ludojada.
Wszystkie Ewy i Adamy
mogły przecie walnąć w ramy.
Gdy ją spytał dzielnicowy,
tak znienacka, w dzień lipcowy:
- Czemu smrodzisz bez pojęcia,
wszak to jest do uniknięcia?
Powiedziała przed pierdnięciem
coś... co brzmiało jak zaklęcie.
W pierwszych słowach - mamrotała,
jakby czegoś się nachlała,
bo zrozumieć jej nie sposób,
choć słuchało kilka osób.
W drugich - padły takie słówka,
aż mu pękła raportówka.
W trzecich - tak do pieca dała,
aż mu po parciała pała.
Tu uczeni się zdziwili,
żeby pała... w jednej chwili?
Przecie pała z gumy cała,
jakim cudem więc sparciała?
Nie wiedzieli czyja wina,
więc krzyknęli: - Skandal! Kpina!
Gdy to Lady usłyszała,
w jednej chwili - skamieniała.
Gdy z letargu otrzeźwiała,
całkiem w sobie się zebrała
i stanęła w półprzysiadzie
- niczym mędrzec na naradzie.
Tak postała dwie minuty,
aż zrozumiał łeb zakuty,
że pozycja niewygodna,
a poza tym - już niemodna.
Wtedy, znowuż się nadęła,
w dłonie kuper swój ujęła
i rąbnęła z taką mocą...
Nie wiadomo jednak po co?
Powiem tylko, że uczeni,
smrodem z Lady umęczeni,
wsiedli rychło w TGV
i ruszyli czort wie gdzie.
Glina, znaczy - mundurowy,
spisał raport szczegółowy,
w teczkę włożył, numer nadał...
Kończę, bo żem się rozgadał.
excudit
lonsdaleit
00:01 Czwartek 29 maja 2014 - ...
Komentarze (5)
uśmiałam się :))))miłego
:) To ten z mrocznych, oj przepraszam mocnych...
Dziękuję za uśmiech :)
:)))))))))))))))))))))))))))
hahaha Chyba czegoś nie zrozumiałam, bo się
uśmiałam:-)) (a przecież klimat mroczny)
Rozgadał się lonsdaleit, wena i humor służy.
Temat jednak...ale cóż, wena!
Pozdrawiam:)