Ohyda
Coś mnie wypluło z odrazą w bezdenną
otchłań skotłowanej, sinej nocy, pełną
jakichś
szmerów, piskliwych szumów.
Pamiętam ten krzyk skierowany ku gwiazdom,
który szedł z głębokiego grobu mojej
matki.
Opłakiwała śmierć kolorów, gdyż widziała
już wszystko w szarości
poprzez martwe oczy.
I przechodzą przez moje ciało inne ciała.
Skąd one się tu wzięły?
Nie wiem, ale wiem, że płynę,
Nie wiadomo, kto jest żywy, kto martwy. Ja?
Czy one?
Ciężko stwierdzić, gdyż zdetonowana czarna
dziura
wiruje wokół mojej głowy i wciąga
załamujące się na krawędzi źrenic światło.
Wsysa nie tylko
materię,
lecz i czas.
Ale słyszę wciąż echa.
Pierzchania
kroków
z przeszłości.
Pokasływania.
Szurania przesuwanych w tę i z powrotem,
knajpianych krzeseł…
To znów tętent kopyt cwałujących
diabłów.
Moje odbicie z lustra roi się w każdym
załomie, w każdej płaszczyźnie i cieniu.
Powiela się.
W gorączce,
w malignie…
Pełznie.
Czołga się
spocone
i cuchnące.
Zdycha w pełnej pajęczyn, blaszanej paszczy
potwora.
W ciągnącej się donikąd plątaninie rur.
Skulone pod wielką,
żeliwną wanną.
Pomiędzy jej krótkimi,
krzywymi nogami, jak u wiedźmy.
Mieni się lśniące,
śliskie ciało.
W drżeniach zimnego
płomienia
trzymanej oburącz świecy…
Moja pokręcona, własna egzystencja.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-28)
https://www.youtube.com/watch?v=zOjhVg2Cbu0
Komentarze (3)
Bardzo bolesny opis. Znakomity przekaz, pochłaniający
całą uwagę, wywołujący emocje i pobudzajacy
wyobraźnię.
Lubię także takie klimaty, jednak nie chciałabym być w
nich stale zanurzona.
Pozdrawiam życząc wszystkiego dobrego.
Nie lubię takich klimatów, ale przeczytałam..
Pozdrawiam W :)
mroczny, ale wciągający.