Ojcowe muzykowanie /sonet/
Połamali ręce, ale nie złamali ducha.Wiersz jako wspomnie mojego taty.
W rodzinnym starym domu, z dzieciństwa
mojego,
pozostał mi w pamięci ojciec i
harmonie,
półtonówki, bajany i akordeony.
Nie pamiętam też ciszy, albo dnia
smutnego.
Gdy tata wracał z pola, o obiad nie pytał,
pośpiesznie umył ręce i zakładał pasy
instrumentów i puszczał w tany głosy,
basy,
i popłynęły pieśni, aż ból serce chwytał.
W małym domku anielskie chorały nam grały,
płynęły pieśni tęskne, religijne, smutne,
frontowe i miłosne. Łzy z oczu tryskały.
Pamiętam chwile dla nas i taty okrutne,
jak niemieckie buciory ręce mu łamały.
-Ty,nigdy już nie zagrasz, nigdy,
absolutnie !
Przeżył i jeszcze potem dla nas grał.
Komentarze (51)
Piękny, życiowy sonet.
Pozdrawiam:)
wspomnienia są częścią naszego życie. Uwielbiam muzykę
akordeonową.
Pięknie o pisałeś te wspomnienia... Aż słychać tę
muzykę..
Pozdrawiam ciepło
☀
To był...i jest naród...jeśli coś nie potrafi...innym
zazdrości i niszczy w nich piękno swoją arogancją i
brakiem współczucia...trochę ich piznałam, teraz, inne
już powojenne pokolenie...dużo by tu Broniu pisać...
pozdrawiam serdecznie
wspomnienie godne wiersza
Piękny wiersz ze smutną pointą. Duży plus.
I jeszcze jedno: W tytule w słowie "muzykowanie"
uciekła Ci litera "a".