Okno
Miniatura prozy
„Niepewnym krokiem podeszła do okna, by
haustem powietrza pozbyć się bladości swej
skóry i oczu ciemnego odcienia.
Nie słuchała go, patrzyła tylko na
blokowiska, które jak grzyby po deszczu
wyrastały, zasłaniając piękny las w
oddali.
Jak wiatr szarpie myśli ludzi uczciwych,
którzy i tak nie mają szansy na niebo.-
pomyślała.
Nie wypowiedziała słów mieszkających w niej
od zawsze.
Rozpięła bluzkę i wróciła do jego ciepłych
ramion, by raz na zawsze zatrzymać pytania,
w jego głowie narodzone.”
Maj 2010 r.
Wstęp - Andrzej R.
„OKNO”
On spojrzał jak zawsze łakomym wzrokiem na
jej dekolt, na jej twarz i przypomniał
sobie nagle w tej chwili wszystkie krzywdy,
które mu wyrządziła. Cierpiał. Nie potrafił
tak po prostu, przejść nad nimi do porządku
dziennego. Chciał jej wybaczyć, aby znów
mogli być szczęśliwi razem. Lecz jego męska
duma została zraniona i ta rana w jego
sercu jeszcze świeża, nie pozwalała mu na
dotyk lub chociażby spojrzenie na nią.
Nawet nie to łaskawe i czułe, ale
jakiekolwiek. Odwrócił się i odszedł smutny
i samotny jak nigdy przedtem. Wyszedł z
domu, aby w cieniu blokowiska zniknąć jej z
oczu. Chciał, aby tęskniła za nim, aby
cierpiała i zrozumiała, czym jest jego
miłość do niej. Choć surowa i nieokrzesana
jednak prawdziwa, a miała być też dojrzała.
Ona tym czasem z uczuciem upokorzenia i
odrzucenia stała patrząc tępo przed siebie.
O czym myślała? O tym, że znów przybędzie
jej pytań bez odpowiedzi? Miała ich dość,
więc każda ich ilość nie miała już żadnego
znaczenia.
Obiecała sobie jakiś czas temu, że nie
będzie szukała więcej odpowiedzi na nie.
Zamknie swój umysł na wszelkie analizy,
kalkulacje i bilanse. Może wtedy zacznie
żyć? A on? Czy ją jeszcze kocha? Tylko po
co?
Odsunęła firankę w drzwiach balkonowych i
wyszła wprost na rześkie powietrze.
Przymrużyła oczy, otworzyła usta i
oddychała pełną piersią. Poczuła się przez
moment wolna. Odganiała jakiekolwiek myśli,
chłonąc chłodny powiew wieczoru. Zamknęła
oczy i uniosła się wysoko ponad dachy
domów. Czuła, jak pęd spowija jej drobną
postać i upięte wcześniej włosy rozwiewa w
nieładzie. Jej ręce ułożone wzdłuż tułowia
powodowały niewielki opór powietrza.
Wzlatywała co raz wyżej czując, jak oddala
się od swojego dotychczasowego życia, które
teraz jak się jej wydawało, nie miało już
tu na ziemi żadnego sensu. Na ziemi, gdzie
ostatnia nadzieja i iskierka zgasła wraz z
odejściem miłości. Nie czuła żalu jedynie
smutek. W zasadzie bez niej mogła mieszkać
wszędzie nawet wśród gwiazd. Poczuła chłód.
Otworzyła oczy. Znów stała na tym samym
balkonie. Zapięła bluzkę i wróciła do
mieszkania, gdy w tym samym momencie wrócił
on, jej … „kto?” - Pomyślała i natychmiast
odrzuciła tę myśl. On tym czasem spojrzał
na nią i spuścił głowę, odchodząc do innego
pokoju. Poczuła, jak coś ścisnęło jej
krtań, jednak stała tak dłuższą chwilę
patrząc na miejsce, w którym chwilę temu
stał. Zamknęła oczy, miała ochotę ich
więcej już nie otwierać, by nie patrzeć.
Chciała umrzeć i niczego nie czuć już
więcej. Nie chciała go dłużej ranić.
Jednego czego chciała, to przestać istnieć,
aby swoją osobą nie absorbować przestrzeni
dla tych, którzy wiedzą, co to jest
szczęście.
Maj 2010 r.
Elizabeth
Komentarze (10)
Smutna historia dwojga kochajacych się ludzi. Duma i
emocje nie pozwalają na kompromis i szczerą rozmowę.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozwolę sobie za Larisą,
z podobaniem,
pozdrawiam:)
Larisa2 i @Krystek
Raczej nie będzie ciągu dalszego. Chcę sprowokować
odbiorcę do wyobraźni, jaki ciąg dalszy może być tej
historii. Tak jak ja byłam sprowokowana przez Andrzeja
R. (poeta i prozaista) do napisania tej miniaturki.
Zresztą powstało ich w swoim czasie wiele.
Pozdrawiam pięknie ;-)
Życiowe, przepełnione emocjami opowiadanie. Samotność
we dwoje bardzo rani...
Mijanie się we wzajemnych oczekiwaniach i poczucie
odrzucenia.
Wymownie i obrazowo nakreśliłaś uczucia swojej
bohaterki!
Może będzie ciąg dalszy?
Serdecznie Cię pozdrawiam
Jakże smutna, przepełniona
emocjami historia dwojga ludzi.
Oby tych smutnych chwil było
jak najmniej...
Pozdrawiam serdecznie Elizo:))
Zaciekawiłaś.
Pozdrawiam, Elizo :)
Bardzo ładny wiersz Elizo, choć smutny.
Bardzo bym chciała, żeby wszyscy ludzie nie mieli
smutków, tylko same radości...
Pozdrawiam serdecznie z podobaniem:)
Smutna historia dwojga bliskich sobie do niedawna
osób, którzy na wskutek braku zapewne komunikacji,
stracili to co najcenniejsze między ludźmi.
Pozdrawiam ;)
Dwie różne perspektywy na temat okna. Pierwsza
opowiada o krótkiej scenie z życia, w której kobieta
wraca do swojego partnera, choć z trudem, próbując
zatrzymać pytania i wątpliwości w jego głowie. Druga
prezentuje bardziej refleksyjną analizę, w której
bohaterowie przeżywają wewnętrzne konflikty i próbują
znaleźć sens w swoim życiu i relacji.
Oba fragmenty prezentują różne aspekty ludzkich
doświadczeń i emocji związanych z oknem jako symbolem
przejścia, refleksji i konfrontacji.
(+)
Z zaciekawieniem czytałam. Opowiadanie ma
potwierdzenie w życiu. Tak bardzo często bywa, że
jesteśmy zagubieni w bezsensie istnienia. Czekam
niecierpliwie na dalsze losy bohaterki tej historii.
Ślę moc cieplutkich pozdrowień i uścisków:)