Teatr mój nie widzę - epizod 5
epizod 5 - ,,Teatr''
Gmach teatru był okazały i cały oszklony w
nieskończonych światłach tonący
które odbijały się w jego oknach wszystkimi
niczym tęczy barwami
a ich blask rozświetlał całą wieczorną porą
obok teatru ruchliwą ulicę
po której jechały samochody wraz ze
zmęczonymi dniem kierowcami
bowiem wieczór był wiosenny, deszczowy i
jak o tej porze roku z lekka śpiący
---
W teatrum było bardzo głośno –właśnie
przygotowano premierę na rocznicę
w hallu zbierali się już pierwsi widzowie
,teatru wielbiciele i miłośnicy
szatniarki pośpiesznie wydawały numerki ,
nieopodal witali się krytycy
którzy wiedzieli, że sztuka będzie wybitna,
po premierze prasowej
i z zadowoleniem po raz kolejny przyszli
obejrzeć całe przedstawienie
Aktorzy już czekali w garderobie , każdy
przed swym lustrem , każdy w nowej
kreacji specjalnie na ten spektakl uszytej
i z najlepszej tkaniny skrojonej
a na twarzach mieli maski niczym z
weneckiego, noworocznego karnawału
aktorzy w kolorze brązu i błękitu, aktorki
zaś barwy żółtej i lekko zielonej.
Atmosfera była bardzo gorąca –cieplejsza
pewnie nawet od letniego upału
każdy czekał na głos inspicjenta, który
znał wszystkich panów i piękne damy
którzy byli w teatru owego zespole od wielu
lat ,ci sami lecz teraz docenieni
przez dyrektora ,reżyserów i dramaturgów
–bo kto takich artystów zamieni ?
oni czekali zatem czekali na ten głos
,,PROSZĘ PAŃSTWA ZACZYNAMY,,
niebawem
rozlegnie się gong ,kurtyna powoli w górę
poszybuje po samo sklepienie
wtedy się zacznie tak długo oczekiwane tu
głośne od kilku dni przedstawienie.
Zwłaszcza ,że wystawione zostanie na
zamówienie samego dyrektora
z muzyką według nut wybitnego muzyka,
który do niedawna był zapomniany
Zbliżała się premiera prawdziwej sztuki
–czas zaczynać ; teatru to pora
Nikt jeszcze poza twórcami i krytyką nie
wiedział co się na scenie zaraz wydarzy
Panowie na widowni czekali spokojnie, panie
też, choć z wypiekami na twarzy
towarzysząc swym narzeczonym, mężom czy
sympatiom kochanym
aby razem przeżyć ten wieczór cudów w
świecie teatru zaczarowanym
tylko tytuł był znany wszystkim z
programu, plakatów i w hallu afisza
BAL MANEKINÓW
W teatrum powoli zapadała tuż przed gongiem
tajemnicza cisza
…
Zgasły światła przy lożach i na całej
widowni
ucichli na moment panowie krytycy
rozmowni
jeszcze ktoś chrząknął, przetarł okulary …i
zapadła cisza jak zaklęta
Zapalono reflektor, jeden ,który snopem
światła oświetlił proscenium
wszystko pogrążyło się w ciemnościach –a
przecież tylko w cieniu
i półmroku jeszcze było wszystko na
premierze dla dziennikarzy
Kurtyna jeszcze nie podniesiona, w gong
jeszcze nikt nie uderzył
Cóż się stało ? dlaczego nie zaczynają ?
–widzowie są poruszeni
Dawno tak długiego oczekiwania na spektakl
nikt nie pamięta
A może to reżyser taki środek wyrazu
artystyczny celowo zamierzył
Za chwilę, za moment już na pewno się coś
na scenie teatrum zdarzy
I nie będzie tym wszystkimi niczym i to
co było ani to samo
Wtem kurtyna niepodniesiona lekko się
rozchyliła
Na scenę wolnym krokiem wszedł …Manekin,
który skłonił głowę
I powiedział : PROSZĘ PAŃSTWA CZEKAMY NA
PANA PREZYDENTA
KTÓRY PRZYJĄŁ ZAPROSZENIE NA PREMIERĘ I
WYGŁOSIŁ MOWĘ
Z TEJ OKAZJI ,TYLKO LIMUZYNA PREZYDENCKA
NIE PRZYBYŁA
I WCIĄŻ CZEKAMY NA PANA PREZYDENTA Z
PIERWSZĄ DAMĄ
po czym raz jeszcze skłonił głowę i zniknął
za zasłoną
a reflektor w tej samej chwili czym prędzej
zgaszono
zapadła ciemność całkowita niczym w
grobowcu kamiennym
co też jeszcze się wydarzy tego wieczora w
czasie wiosennym ?
Na widowni rozległy się szmery ,pomruki
zdziwienia i zaskoczenia
dawno nie było w teatrum tym takiego
uroczystego przedstawienia
i nie wiadomo kiedy takie jeszcze kiedyś
się w teatrze odbędzie ?
to dlatego nie sprzedawano widzom biletów w
pierwszym rzędzie
wszystkie loże były zajęte –lecz bez
uczucia niechętnej zazdrości
dla wszystkich były miejsca dla panów, pań
i szanownych gości….
Kiedy tylko przyjedzie prezydent ze swą
małżonką i cała niczym świta
królewska –doradcy i zasiądzie pomiędzy
sceną a innymi widzami
Podniesie się kurtyna –ze ślicznej
,arabskiej tkaniny złotą nicią obszyta
rozlegnie się głos gongu niczym jedyne
serca uderzenie
zacznie się BAL MANEKINÓW choć to tylko
przedstawienie
Czas mijał nieubłaganie ,lecz nit nie
wiedział ile minut czekali
bo w ciemnościach nie mogli z zegarków
godziny odczytać
kiedy będzie prezydent ? kto wie ? kogoś
może o to zapytać ?
może dziennikarze połączą się z domem
prezydenta ?
Dawno faktycznie takiego przedstawienia
nikt nie pamięta
Nigdy się nie spóźniał …nigdy go wśród nas
nie brakowało
Dlaczego go jeszcze nie ma ? może coś złego
się stało ?
---
Tylko aktorzy w garderobie spokojnie
czekali –aktorki makijaż poprawiały
krawcowe sprawdzały kostiumy ,czy choćby
bok nie przetarty
szewcy pucowali buty , młodzi artyści
opowiadali sobie najnowsze kawały
starsi też cierpliwi, dla relaksu grali
sobie w kości lub w karty
nikt się nie niepokoił bo tak długo czekał
na tę wielką chwilę
po raz pierwszy w sztuce miał zagrać ……cały
zespół teatru
nawet wszyscy adepci i statyści ,po raz
pierwszy pełna obsada
i do tego tekst sztuki –kto dzisiaj takie
pisze ? takie wiersze układa ?
---
I wtedy nagle cisza rozdarta została przez
potężny huk –ze strachem
Wszyscy aktorzy spojrzeli na siebie
Zatrzęsło całym theatrum gmachem
Ktoś rzekł : TEN HUK BYŁ NA NIEBIE
CHOĆ NIE Z NIEBA -CZY TO BYŁ JAKIŚ ZNAK
?
---
Do garderoby wszedł portier cały blady z
przerażenia jak płótno
I podniósł staruszek dłoń , która mu się
trzęsła jak liść od wiatru
popatrzył w górę i rzekł cicho ale
przejmująco i smutno :
PRZED CHWILĄ Z NIEBA SPADŁ WIELKI PTAK
RUNĄŁ JAK PIORUN I TERAZ LEŻY MARTWY
NIEOPODAL TEATRU
W garderobie zapadła cisza jeszcze większa
, ucichły głosy i śmiechy
słychać było szybkie bicie serc artystów i
ich przyśpieszone oddechy
Gdzie Manekin ? –gdzie Nasz Dyrektor ?
jedna myśl kołatała się w głowie
każdego z nich…
może Manekin wie coś więcej ? i nam o tym
zaraz powie ?
Po chwili do garderoby wszedł inspicjent i
powiedział głosem jakby karcił srogo :
NIE ROZUMIEM, NIE MA WIDZÓW NA WIDOWNI,
NIE MA JUŻ TAM NIKOGO
wyszli aktorzy w maskach na ulicę przed
teatrum –tam widzowie też nie czekali
chodźcie ,zobaczmy tego ptaka -zawołała
jedna aktorka w masce seledynowej
ale ptaka ani w pobliżu ani dalej, nigdzie
–jakby nigdy nie istniał , też nie było
samochody jechały wciąż ze zmęczonymi
kierowcami, przechodnie do domów wracali
Wieczór już przeminął, nastała noc , która
kładła nas do snu w pościeli kwietniowej
wszystko powoli zasypiało w kroplach
deszczu, które uderzając o dach i teatru
szyby
grały dla was niczym kołysankę –choć
melodii nikt nie słyszał i słów pisanych na
niby
* * *
Nie spał Manekin, który opisując to
wszystko co się zdarzyło
rozmyślał :
CZY TO MOŻLIWE, ŻE TO WSZYSTKO TYLKO MI SIĘ
ŚNIŁO ?
cd. bmn.
Komentarze (5)
bardzo wszystkim dziękuję
Całość bardzo interesująca, z przyjemnością czytałem,
pozdrawiam serdecznie Maćku.
Zakończenie zgodne z moim przeczuciem.
Czasami rzeczywistość poprzez jej nierealny ciąg
zdarzeń ulega wyparciu, albo odwrotnie... jest wciąż
analizowana.
Całość bardzo interesująca i nietuzinkowa. Dobrze
napisana!
Serdecznie Cię pozdrawiam
Tyś prawie dramaturg, Kocie!
Głos mój!
Niesamowicie barwna opowieść o oczekiwaniach, nadziei
i nieoczekiwanych zdarzeniach w teatrze, która
prowokuje do refleksji nad naturą czasu i tajemnicą
ludzkiego działania. A sen jak najbardziej możliwy.
(+)