Okręt
...it's ok
Płynę okrętem przez życia morze
Które jak otchłań w dal się roztacza
Płynę samotny, a przecież może
Mógłbym z kimś płynąć, to mnie
przytłacza
Fale szumiące wszędzie dokoła
Burza na morzu statkiem mym buja
Na niebie chmury czarne jak smoła
Ciemność otacza statek do *****
Mam dość tej drogi, przez życie krętej
Chciałbym już port swój wreszcie
odnaleźć
Szukam spokoju, w oazie świętej
Chciałbym sie w miejscu radości znaleźć
Sam sobie jestem sterem, okrętem
Lecz taki żywot to nic miłego
Bo ludzki widok, napawa wstrętem
Gdyż zbyt wysokie jest ludzkie ego
Straciłem mapę swą najcenniejszą
Nie widze teraz celu wędrówki
Płynę na oślep z szansą najmniejszą
Że sens odnajdę, szukam wskazówki
Obraz w mym sercu szrame utworzył
Obraz którego serce niezniosło
Zamknął mi oczy, i je otworzył
Odcisk na sercu nie minie z wiosną
Rana w mej duszy się nie zagoi
Rana tak wielka, ogniem wyryta
Ta blizna której każdy się boi
Nikt o nią nigdy nieśmiał zapytać
Zbyt wiele bólu sprawiła rana
Żeby rozmawiać o niej z innymi
Tak jak osoba sercem kochana
W sercu wyryje znak swój olbrzymi
Tak czy inaczej płynąć w dal trzeba
Choćby i wszystkie nieszczęścia świata
Nagle zwaliły się prosto z nieba
A serce było narzędziem kata
Jestem okrętem w życia głębinach
Płynę przez ono hardo i dumnie
Trzymając honor w drogi godzinach
Sam i zamknięty, w swej życia trumnie
Wiele widziałem, na wiele patrze Wiele zobacze, w życia teatrze...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.