ONA
październikowa szaruga
deszczem siecze
twarze
zastygłe w grymasie
naprzeciw
kolejnego dnia
skazanego
na przeżycie...
nagle idzie
Ona
zasłuchana
w siebie
z twarzą rozświetloną
niemal frunie
nad mokrym chodnikiem
blaskiem oczu
rozgarnia
szare mgły poranka
nieświadomym uśmiechem
łagodzi surowość
kamiennych masek
przechodniów
zakochana
Komentarze (3)
zakochaną twarz rozświetla blask oczu.Zawsze odbija
się na niej szczęście i zaraża innych swoją radością.
ładny wiersz, podoba mi się.
ach zakochanie to jest jednak świetny stan, nawet
deszcz i szaruga nie przeszkadzają :)
To największy cud, że miłość zmienia naszą
optykę-ładnie skrojony wiersz