Ona
Dzień chyli się ku końcowi
Urywany oddech
rozszerzone źrenice i...
oczekiwanie.
Oczekiwanie na strach...
Panikę...
Oczekiwanie na ból...
NA NIĄ.
Powraca każdego dnia
Zaciska zimne palce na mej szyi
szepcze słowa sprawiające,
że drętwieje całe ciało
Słońce zachodzi na horyzoncie
Zbliża się
Sunie w ciemnościach
Wyciąga swe macki i chwyta za gardło
Cisza
Drżenie rąk i znów szept
Weź ją...Chwyć...
Nie!
Zrób to...
Głos drży...
Łzy...
Nie ma ucieczki
Nie ma końca
Jest tylko Ból i...
Krew...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.