ONI
7
Leżała w skołatanej pościeli,
Ale nic się już nie odmieni,
Tak długo się kochali,
A potem się rozstali,
Każdy w swoja poszedł stronę,
I opuścił swoja druga połowę,
Czy miłość ich opuściła?
A może im tylko w głowie przewróciła?
Jak sen się szybko urwała,
A kochanka sama została,
W bólu i żalu osierocona,
Złudzeń na zawsze pozbawiona,
On na wojnie waleczny,
Dzierży w ręce miecz stateczny,
I myśli o swojej kochance,
Którą zostawił w Sobotance*
Niestety ich drogi się rozeszły,
I nigdy zejść się już nie miały,,
Każde na innym krańcu świata,
Lecz miłość ich już nie wyswata,
Kobieta za mąż wyjść musiała,
Bo innego wyjścia nie miała,
Płakała noce całe,
Nie były to noce wspaniałe.
Mężczyzna z tęsknoty umierał,
A kiedy kartofle obierał,
Dowiedział się o zdradzie,
I zabił się biedak po ostatnim zwiadzie.
Sobotanka* to miasto
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.