Opętana (proza)
Żołnierze dusz w przestrzeni
obojętności.
Zbyt wiele twarzy, gdzie jest ta jedyna?
Diamentowe wzgórza nadziei...
Słowa bez wyrazów, mowa bez głosu..
Milczenie ciszy, jej martwych ust..
Szalona noc karmi spalone gwiazdy swoim
obłędem. Oglądam ten pijany świat; trzęsące
dłonie, zapłakane oczy.
Łapać motyle, mieć głowę w chmurach i
uważać, by nie wplątać włosów w pioruny.
Patrzyłam za wysoko i nie zauważyłam
przepaści pod nogami.
Choć raz dotknij chorej duszy i pochyl się
nad czyimś zagubieniem abyś mógł zrozumieć
tajemnicę opętania. Przeciskam swoje myśli
przez siatkę snów-wciąż tak bardzo
obłąkanych. Tłukę kolejne lustro w nadziei,
że tym razem odłamki przedziurawią serce.
Lecz jest tylko krew i wciąż tylko zapach
śmierci. Ona sama nadal ukrywa się w moim
umyśle. Mówi, że jeszcze nie czas.
Komentarze (18)
na prawde dobra proza pozdrawiam
No powiem, dobra proza.
:)))
Piękny wiersz, wzruszający.
Ma świetne przesłanie, ale mam dla Ciebie jedną radę
popraw budowę wiersza, a będzie idealnie.
Pozdrawiam i pozostawiam "+".