Opis burzy na Starówce
Kiedy wychodze w deszczowy dzień
Nie muszę wylewać strumieniem łez
Krople deszczu opadają za nie
Stare drzewa o chebanowej korze
Łamane piorunem spadają
Ciemne ulice
Zamarżnięte śledzą mnie wzrokiem
Migają stare latarnie
Skrawki mokrej ziemi lepią się do
podeszw
Czuć powiew zgorzchniałej trawy
Gdzie niegdzie przejdzie cień starowinki
Podparty drewnianą laską
Cichy świst bata
Jakby upadek głuchy
Na ulicach cicho
W okiennicach starych domów
Senność zapadła wieczna
Tylko od czasu do czasu jakiś człowiek
Wyjży za okna aby wypalić papierosa
Pada…
Głucha cisza
Nagle piorun trzaśnie
Jęk niebios
Błysk piekieł
Białe niebo całe
Naelektryzowane
Bije w ziemie jak biczem
Trzaska niemiłosiernie
W drzewa
Domy
Strare przewody
Trzask wydaje
Staje przed gapiem
Obraz najstraszniejszych zmagań natury
Bije w bębny piorun
Błyska się na kilometr
Deszcz zalewa stare miasto
I pobliskie kamienice
Cała Warszawa płacze…
Cała Praga i Żoliboż
Błyska się oczami Bogów
Po godzinie ustaje…
Cisza i spokój
Żadnych donośnych odgłosów
Żadnych dzieł natury
Tylko gdzie niegdzie listek z dębu
spadnie
Co ze strachem opada
Na dno…
Komentarze (2)
bystre oko zobaczylo a pioro dopisalo reszte - dobry
opis prawie jakbym obraz ogladala
Wiersz ciekawy, ale popraw błędy, jest ich parę