Opowiadanie
Znałem raz pewnego chłopaka, przyszedł na
świat w pewnej rodzinie,
Dzieciństwo miał dobre, wręcz szczęśliwe,
miał rodziców i rodzeństwo, kolegów. Lecz
nie zawsze było tak różowo, często trochę
bólu się znalazło i tą radość zasłoniło.
Dorastał po okiem rodziców i babci, która
resztkę sił wykładała w opiekę nad
niegrzecznym wnukiem ( za to Jej wielkie
dzięki). Chłopak choć miła dobrą rodzinę, i
miał prawie wszystko co chciał ( był w domu
najmłodszy) nie zawsze okazywał wdzięczność
za te dobra, które otrzymywał. Jak każdy
dzieciak myślał o przyszłości, o podróżach,
o locie w kosmos, o wielkich fabrykach,
maszynach i o rodzinie. Ale miał też inne
marzenia, które wydawały się niemożliwe do
spełnienia, bo wszyscy mówili ze to
niemożliwe (a teraz te marzenie właśnie się
spełniają). Skoro wszyscy tak mówili ów
młodzieniec zaczął marzyć na nowo, kierunek
marzeń był całkowicie inny. I tu znowu
krach, kolejne marzenia legły w gruzach,
młody człowiek przeżył wypadek, warto
podkreślić przeżył, po nie było to tylko
zwykłe skaleczenie i cudem jest ze dziś
żyje. Po wypadku musiał znowu zmienić plany
na przyszłość, ale nie podał się rozpaczy i
żalowi, nie oskarżał Boga o to co mus się
przytrafiło- po prostu starał się żyć tak
jak wcześniej. I żyje nadal i patrzy na
wydarzenia młodości w innym świetle i
wiecie co ?
Od tego wypadku wierzy w Cuda, a marzenia z
dzieciństwa właśnie się spełniają...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.