Opowieść z morałem
Była mroźna zima, jak to w zimie bywa,
każdy się czymś grzeje, uszczelnia,
okrywa…
Woźnica na wozie ma kożuch do kostek
i… właśnie w tej chwili wóz
przejeżdża mostek,
gdzie na jezdni leży wróbelek
skostniały,
ledwie zipie biedak, przemarznięty cały.
Koń omija wróbla, lecz zrobił nań kupę,
z uciechy, że ujrzał już swoją chałupę,
a poza tym pragnął wróbla rozgrzać w
łajnie,
by biedak nie zamarzł, by mu było
fajnie.
Wróbelkowi nagle ciepło się zrobiło,
wprawdzie ciut śmierdziało, ale było
miło
i zaczął się wróbel z gówienka gramolić,
trzepać skrzydełkami, ćwierkać i
świergolić…
Kot przebiegał drogą, kiedy wróbel
prychał,
sama mu się w gębę smaczna pcha
zagrycha,
wygrzebał wróbelka z łajna śmierdzącego
i schrupał ptaszeczka równiutko całego!
Morał tej bajeczki znalazłem za progiem:
-Kto Cię w życiu przysra – nie musi
być wrogiem!
Przyjacielem może, też nie być dla
Ciebie,
ten co Ci pomoże i z gówna wygrzebie!!!
Komentarze (4)
Cóż, życie nie jest bajką.....
Teoretycznie tak być powinno, ale tu już udało mi się
spotkać "bajki" bez tych elementów...
Zofia255:) Bajki mają to do siebie, że bardzo często
zawierają życiowe prawdy:) Pozdrawiam:)
Przemyślana bajka z bardzo dobrym morałem. Pozdrawiam