OPOWIEŚĆ O NIE TYM PRZEZNACZENIU
jeśli chcemy robić to czego nie jesteśmy w stanie ogarnąć...
Za górami Parnasu
pośród gęstego lasu
szedł ,,mędrzec", prorokiem siebie
nazywając,
okryty w jedwabie, siebie ciągle sławiąc,
wielce dumając...
W swej postaci wyniosłej,
ani krzty z siebie nie wydawał radosnej,
Tkwiło w nim tylko wiele pogardy
żałosnej.
Bez odrobiny ciepła,ani czułości
był ten ,,kapłan" w swojej dziwnej
mądrości.
Przemierzał te lasy,
lecz nie dla niego...
nie czuł kwiatów zapachu,
co swą wonią, natchnienie dać mogą
- on szedł zupełnie inną drogą
Idąc poprzez kamienne zawaliska
zatrzymał się na krańcu urwiska
Nad rozpostartym morzem,
gdzie natura właśnie witała poranną
zorzę..
Spojrzał w dal...
i dziwić się nie może..
że nic zobaczyć nie potrafi
Zamknięte miał wciąż oczy
myślał, że nic go nie zaskoczy
Nagle jednak go coś olśniło,
oczy mu otworzyło,
że nie jest wybrany- bez krzty uczucia,
zasługuje jedynie na współczucia,
spojrzał wgłąb siebie...
i to, co przed chwilą było oczywiste
rozmyło się,
stało się mgliste...
Marny los go spotkał
i smutną puentę wnosząc
nie płacząc i łez nie roniąc
dał koniec Temu, co wszem i wobec
głosić chciał proroctwa,
skoczył w przepaść......
Nie każde jabłko powołania jest dla nas,
nie każdy, kto je znalazł
odczytać sens jego umie...
nie ma nic na siłę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.