O PEWNEJ MARTOSŁAWIE
martosława sobie była,
codziennie rano się w wannie myła,
i pachnąca biegła do szkoły,
pod pachą zawsze miała toboły
W szkole jak zwykle nudziarstwo,
dla marci to było szachrajstwo,
i dla urozmaicenia,
robiła łóżko z szkolnego siedzenia.
Na to Profesor : o młoda panno,
tak nie przystoi - przeciez jest rano
i w szkole trzeba pilnie się uczyć
a martosława woli się włuczyć
po korytarzach, miejskich ulicach
po zakamarkach,ciemnych piwnicach.
Profesor z głowy wyrywa włosy,
lecz nie postawi jej żadnej KOSY
i na nic słowa jego się zdadzą,
z martosławy stylem se nie poradzą..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.