Opowieść o tęczy
Była raz sierotka przez los
pokrzywdzona,
która gąski pasła u bogatych ludzi,
widok ten wśród innych litość w sercu
budził,
bo tak chuda była, że aż przygarbiona.
Kiedy ta dziewczynka kilka latek miała,
śmierć całunem mroku spowiła rodziców,
zabrała też radość z roześmianych liców,
smutkiem okrywając nawet kiedy spała.
A gdy przyszła jesień z rankami zimnymi,
ręce chłodem ścięte ku górze wznosiła,
i do matki w niebie co dzień się
modliła,
za dziećmi jak ona osieroconymi.
Usłyszał to Pan Bóg i świat kolorowy,
odtąd już pod tęczą ogrodem rozkwita,
tam wiosny barwami jest ziemia okryta,
a na środku łąki jest domek różowy.
Te wszystkie cudeńka widać z tęczy
kładki,
która niebo spina po odejściu burzy,
a słońce swe oczy w strugach deszczu
mruży,
śmiejąc się do dzieci tak jak dawniej matki
…
Komentarze (43)
Mgławica siedmiu kolorów:)
Piękna historia:)
Pozdrawiam Marianie**
Ze wzruszeniem pozdrawiam...
Piękny...zachwyciłeś:) pozdrawiam
Wybornie
w treści oraz formie...
+ Pozdrawiam
... piękny Bóg nigdy nie opuszcza tych co się do niego
uciekają
Pozdrawiam serdecznie Marianie :)
Piękny wiersz
ładnie, ciepło...podoba się:) pozdrawiam
Opowieść z bardzo ładnym przekazem...tęcza ze
wszystkimi ciepłymi kolorami.Pozdrawiam serdecznie.
Wiesz, przyszła mi na myśl moja babcia, ona zawsze
powtarzała "kto z Bogiem to i Bóg z nim".
Wartościowa opowieść.
Piękna opowieść. Pozdrawiam Marianie
cukiereczek
kłaniam:))
Piękna opowieść ...
piękna opowieść. tęcza to bardzo wdzięczny temat dla
poetów. wykorzystałeś w pełni.
pozdrawiam :)
Z ładnym przekazem, porwał.
Piękna opowieść,aż szkoda gdy się kończy .
Bajecznie piękna.
Pozdrawiam