origami
/popr./
obłęd zadzwonił głośno do drzwi, jak
listonosz
(a mówią: nic dwa razy) z chichotem, z
koncepcją
zbyt czytelną. tak łatwo złożył z niej
hybrydę
kobiety i motyla (papierowe skrzydła
do góry nie poniosły, rozmokły na
deszczu)
młode mlecze z trawnika (spoza białej
linii,
te, niezmiażdżone ciałem) ozdobiły
włosy,
deszcz zabrał z parapetu lęk. to tylko
jedna
kropla więcej, tak miękko, z dziewiątego
piętra
na ziemię. amarantem zabarwiła trawę
origami jest sztuką bez cięć i klejenia
to trudne (nic dwa razy) mamy jedną
kartkę
masz rację, As-ie, dzięki :)
Komentarze (19)
Cieszę się zorianno, że wreszcie pojawił się wiersz,
to pierwszy dzisiaj w Bej, udany; pierwsza część
najbardziej, całość dobra:))
świetny:) dwie uwagi: 1) lęk raczej niż strach - lęk
jest pojęciem znacznie szerszym 2) "przed życiem" -
usunąłbym, ponieważ zbyt dokładnie stawia kawę na
ławę; pozdrawiam
Urzekły mnie metafory, wspaniale napisane. Pozd
cieplutko, +
Wiersz wspaniały...każdy składa kartkę jak potrafi,
najważniejsze próbować, próbować, i jeszcze raz
próbować