Orzeszek - 16
proza
Orzeszek spisał się znakomicie. Po
odmalowaniu psia buda wyładniała. Składała
się z przedsionka i głównego pomieszczenia.
Do środka nie miał szans przedostać się
wiatr. Wymościliśmy wnętrze słomą.
Następnego dnia kupiłam skórzaną szeroką
obrożę.
Malwinka wymyśliła dla psa imię: Duszek.
Niezbyt pasowało do wyglądu olbrzyma, ale
za to oddawało jego łagodny charakter.
Duszek wszystko zjadał ze smakiem. Chrupał
jabłka i marchewki mocnymi białymi zębami.
Brałam dodatkowe zlecenia, żeby sprostać
wyzwaniu. Teraz miałam do wykarmienia troje
ludzi, kozę i psa.
Duszek chyba wcześniej polował na dzikie
króliki. Gdy jeden z naszych uciekł z
klatki podczas sprzątania, pies omal go nie
dopadł. Żeby uniknąć nieszczęścia, pewnego
dnia wywiozłam zwierzątka na wieś. Obiecano
mi, że córeczka gospodarzy dobrze się nimi
zaopiekuje. Pogłaskałam króliczki na
pożegnanie i odjechałam z zapasem żywności.
Dostałam także dużo słomy i siana.
Nadszedł długo oczekiwany koniec roku
szkolnego. Z radością zobaczyłam na obu
świadectwach dobre oceny. Orzeszek zdał do
następnej klasy. Z przyrody i z matematyki
miał czwórki, z polskiego mierny, a z
wychowania fizycznego szóstkę. Pokraśniał z
dumy, gdy go pochwaliłam i uścisnęłam po
dorosłemu rękę.
Malwinka dostała świadectwo z paskiem.
Przytuliłam dziewczynkę i serdecznie
ucałowałam, a ona objęła mnie maleńkimi
łapkami. Gdy już się nacieszyliśmy
sukcesami szkolnymi, powiedziałam, że mam
dla obojga niespodzianki.
Zaprowadziłam rodzeństwo do ogrodu. Pod
jabłonką stały dwa rowery. Ozdobiłam je
wielkimi kokardami. Nie były, co prawda
nowe, ale znajomy mechanik doprowadził je
do sprawności. Teraz lśniły świeżym
lakierem.
Malwinka dostała rower w różowym,
uwielbianym przez nią kolorze. Wiedziałam,
że Orzeszek lubi kolor zielony. Jego rower
został pomalowany w taki wzór, jaki
znajduje się na ubraniach żołnierzy podczas
ćwiczeń w terenie. Nazywa się chyba
moro.
Dzieci nie mogły uwierzyć własnym
oczom:
- To dla nas? Naprawdę dla nas? -
dopytywał się Orzeszek.
- Jesteś lepsza od naszej mamy! -
wykrzyknęła Malwinka i zawołała:
- Kocham cię, ciociu!
Orzeszek przez dłuższą chwilę spoglądał to
na mnie, to na rowery. Oczy błyszczały mu z
przejęcia.
- Dziękuję w imieniu swoim i Malwinki -
powiedział poważnym tonem.
Wyciągnęłam do niego ręce i dopiero wtedy
przytulił się do mnie.
cdn.
Komentarze (26)
Psy z natury bardziej od jabłek i marchewki wolą jeść
mięsko i ogryzać kosteczki ;))
Pozdrawiam z podobaniem :)
Ech, cudnie, jakież dobre serce ma ta Ciocia, a
rowerki dla dzieciaków to super prezenty:)
Srdecznie dziękuję za opinie kolejnym Gościom. Barddzo
mi miło, że Orzeszszek wzbudził tak wiele sympatii.
Pozdrawiam ciepło :)
Postawiłaś sobie nie lada wyzwanie-opieka nad dziećmi,
kózką, psem.
No, no..
O raju! Ale ze mnie gapa :( Zaczytałam się i
zpomniałam zagłosować. Wybacz Szadunko. Już nadrabiam
zaległości.
Pięknie piszesz i wzruszająco...
Pozdrawiam Szadunko :)
Wciągająca historia. Cofnę się do poprzednich
odcinków. :):)
Taka ciocia to skarb!
Bardzo ciekawa historia, wspaniałe opowiadanie.
Pozdrawiam szadunko.
Tylko czytać i podziwiać, z uznaniem pozdrawiam ciepło
i ślę serdeczności.
Bardzo dziękuję za ustosunkowanie się do treści.
Cieszę się, że Orzeszek został tak ciepło przez Was
przyjęty.
Pozdrawiam serdecznie :)
Załzawiłaś mi oczy Szadunko
Bardzo się wzruszyłam Czekam na cd
wzruszający wiersz
pozdrawiam serdecznie:)
Wzruszająco dziś,
pozdrawiam serdecznie:)
Witaj,
opowiadanie staje się odległe od tego co obserwujemy.
Jedno jest pewne; biednych i zaniedbanych dzieci wciąż
za wiele nawet w Polsce...
Pozdrawiam/+/.