ostatki
odkurzamy starocie... ciąg dalszy...
wczoraj wieczór na „ostatki”
przyszedł sąsiad do sąsiadki
a sąsiadka rada była
zaraz pączki wystawiła
wino, kawę to co miała
bo ugościć tak go chciała
może ciastko lub cukierka
i co chwila na drzwi zerka
oczętami wciąż przewraca
do sąsiada tak się zwraca
co dziś sąsiad tak się smuci
za godzinę mój mąż wróci
mąż nie powód mojej miny
my nic złego nie robimy
no niestety w tym sęk przecie
czasu szkoda – bo tak leci
a co dalej gdy ktoś pyta
jak skończyła się wizyta
czemu on się tak zachował
czy Popielec już świętował
ja nie powiem bo nie byłem
te „ostatki” sam spędziłem
wielka szkoda – wyższa siła
żonka mi nie pozwoliła...
Tomek Tyszka
22 02 2012 Hull
Komentarze (21)
jak zwykle wesoło u Tomka Pozdrawiam
serdecznie:)dziękuję za komentarz u mnie:))
Wesolo dziekuje za usmiech pozdrawiam
A szkoda, że nie pozwoliła. Było powiedzieć - zbieram
materiał na wiersz! Co niniejszym uczyniłeś.
Jurek
a co dalej gdy ktoś pyta
jak skończyła się wizyta
czemu on się tak zachował
czy Popielec już świętował - dobrze to ująłeś:)))
Ot, pomarzyć dobra rzecz ;-))) Miły Twój wierszyk,
pogodny jak Ty, luuuuubię :-)))
Ciekawie i wesoło, pozdrawiam:)