Ostatnie tchnienie życia
Jestem kwiatem, w piękny celofan
przyozdobionym,
by ukryć, co zdradliwy wyssał ze mnie
czas,
dawniej życia rozkwitałam pragnieniem,
dziś z bezbarwnej wynurzam się łez fali,
i za wspomnień woalką wnętrze swoje
skrywam.
Zachwyca się mną,
kto w duszę uśpioną zajrzy przypadkiem,
choć tęsknoty gestem żadnym nie ukoi,
zbyt kruchej nie chcąc niszczyć resztki
istnienia,
co na pozór zachwyt wielki wzbudza.
Czekałam żywiąc się słońcem,
czerpiąc prawdę ze spojrzenia Twego
głębi,
lecz wiara upadła w zagubienia przepaść,
i piękna nie obudzisz we mnie już
czułością,
wraz ze mną zastygło w kamiennym
niebycie.
Kiedyś istnieć przestanę,
nie zdradzą żalu niewypowiedziane słowa,
ptak szukający schronienia, skrzydłem w pył
mnie rozproszy,
i wiatr w nicość płatki uczuć poniesie,
strącone cichym szelestem.
Komentarze (1)
Podoba mi się sposób przekazu. Wywołuje podziw do
bohatera.