Pan Henio
Byłem na cmentarzu i zobaczyłem nowy grób. Człowieka kiedyś znałem.
Pan Henio przychodził do nas co środę.
Ostrzył noże, drutował przepalone
garnki,
brał od dzieciaków złom i makulaturę,
płacił batonem Miś,
a gdy surowców wtórnych było więcej - nawet
Krymskim.
Kiedy robotnicy pomagali Gierkowi,
ludzie nie drutowali już garnków
i coraz rzadziej ostrzyli noże.
Pan Henio przestał chodzić ze swym
wózkiem,
postawił małą budkę na targowisku.
Przerzucił się na nabijanie długopisów i
syfonów.
Komentarze (16)
Takie nachodzą efleksje. -Przemijanie... - ludzi i
zajęć.
Nagrobki i pamięc trwają trochę dłużej.