PANI JESIEŃ
Pani jesień do parku się wybrała
Idąc po drodze lato napotkała
Jeszcze ciepło od niego biło
Nawet nieco prażyło
Soczystą zielenią się chwaliło
Biedna pani jesień
Myślała że w parku będzie królowała
A tu kosza od lata dostała
Cierpliwości nauczyć się będzie musiała
By kolory w parku zmienić
By dywany utkać z liści
By trawy posrebrzyć
A drzewa pozłocić
Trawę zrosić ranną rosą
Lecz nikt już nie będzie
Spacerował po niej boso
Bo wieczory i ranki są chłodne już od
świętej Anki
Komentarze (2)
bardzo lekko i ciepło napisany wiersz...podoba mi
się:)...Pozdrawiam:)
Szczera prawda, od Hanki są zimne wieczory i ranki.