panu M.
mężczyźnie, który tak niespodziewanie odszedł....
Śnieg delikatnym puchem spadł nocą na
ziemie
I zmroził swoim oddechem miłości ciepłe
tchnienie
Spóźnione ptaki w przestworzach wzbiły się
ponad biel lasu
A my gdzieś zatopieni w cichym morzu
bezczasu
Zamarło bicie serca i oddech nie ten sam
Szumem zbolałej krwi w żyłach symfonię
zagram nam
Wśród zwiędłych kwiatów miarowo obejdę
świat dokoła
By spotkać zagubionego mojego stróża
anioła
A Twoim tygrysim oczom promień słońca
zostawię
i palca opuszkiem lekko "dziękuję" napiszę
na trawie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.