Para wodna
Idą.
Ona ledwo
ale jednak..
podtrzymuje go
lekką dłonią styranych zdarzeń.
Uważa na niego
by nie potknął się
o swoją wytartą, niedrogą laskę.
Nieopodal na ławce
układa filigranową,
przeźroczystą folię.
Na wszelki wypadek.
Tak po prostu.
Siedzą.
On silną ręką
wyciąga z kieszeni swoje ulubione
cukierki,
pachną ulicami starego deptaka.
Zdejmuje czapkę wpół,
by przywitać się na odległość.
Oni.
Można ich porównać do wody.
Sztormem wzięci,
uspokojeni z czasem,
czyści-
na zawsze.
Nie widziałem momentu, gdy wstali.
Nie próbowałem..
Bo jestem spokojny.
NIE ZGADUJ dlaczego.
Komentarze (2)
nie zgaduję... ale wiersz podoba mi się bardzo :-)
wodna- para Hm...