Paradoks, jeden z wielu
Odkąd sięgam pamięcią gardziłam rutyną,
jednocześnie wpadając w jej sidła.
Czas, o który nikt nie pyta, umownie
nazwałam 'dziesięć godzin'. Wyrażając się
precyzyjniej, jestem podziwiana za wiarę i
optymizm - niezasłużenie. Nie ma we mnie
nic z bohaterstwa, czy waleczności.
Ot, zwyczajny brak alternatywy.Znacznie
trudniej jest tym, którzy posiadają
'gwarancję' na jutro; wobec tych, którym
chwilowo ją odebrano.
Ułatwiam im osiągnięcie psychicznego
komfortu, zapewniając, że będzie dobrze;
pomimo drogi pod górkę. W ten sposób wiara
i nadzieja osiągają obustronne apogeum. W
ogólnym rozrachunku, wszyscy jesteśmy
zadowoleni. Ja godzę się z nową rutyną,
pozostali kontynuują dotychczasową;
przekonani o wygranej na loterii.
Paradoksalnie nasze szanse są równe,
zgodnie z zasadą; 'nie znasz dnia ani
godziny' W takim kontekście, niewiedza
staje się sprzymierzeńcem.
Komentarze (32)
Bardzo dobrze, że nie wiemy,
końcem będziemy się martwić, kiedy odejdziemy.
Do Ewy Kosim: ja też uwielbiam jej obszerne
komentarze,
czekam na nie za każdym razem.
puenta mi się podoba nie znasz dnia ani godziny' Więc
żyjmy tak jakby to miał być nasz ostatni dzień:)
pozdrawiam serdecznie Danusiu i powiem Ci,że uwielbiam
Twoje obszerne komentarze:)