Parking
Parking...
Zaparkowałaś niepostrzeżenie, tak
bezczelnie w mojej głowie
A Parking był prywatny... w moich myślach,
w moim słowie..
Skasowałaś przy okazji...wszystkie inne
samochody
I nie dałaś czasu na przystanek.., na
wytchnienie...Wody !
Zatrzymałaś się na chwilę ? Nie, raczej na
dłuższy postój
Tylko niż baryczny spowodował Parkomatu
lekki rozstrój
Ten niezdarny licznik czasu, nastawiłam na
chwil kilka
Twoja głowa, trosk tysiące...oznajmiła: To
pomyłka !
Nonszalancko obaliłaś szlaban do warsztatu
marzeń moich
Zamykając z hukiem drzwi, pachnące
aksamitem Twych podwoi
Może uda mi się jeszcze zreperować jakieś
plany
I osiągnąć skrzyżowanie kontemplacji i
Nirwany
Skalibruje cały system, bo być może w Nowym
Mieście
Zechcesz się zatrzymać dłużej, ze dwa dni,
może sto i dwieście...
I jedyna myśl natrętna, nieustannie mnie
obłapia
Zdobyć klucz magiczny, do tajnego sejfu
auta...
Księżyc powiernikiem stałby mi się bliskim,
byłby mi asystą
Porwać Cię..! Jak Sawanna gazele na
pożarcie rzuca...lwicom
Taki fortel byłby miłym w konsekwencji
rozwiązaniem
Może byłby pierwszym drogowskazem na
drodze...Kochanie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.