Partyzantka cz. II
Parapet
z osobistą galerią masek.
Kilkanaście,
kilkaset,
a może nieskończenie wiele.
Kończąc jedną-
zaczyna kolejną
aż do końca,
którego nigdy nie będzie.
Przerażająca płodność
i okropna mnogość
przecinająca prawdę,
kalecząca prawdziwe oblicze.
Odrobina idealnych uśmiechów
i szczypta niedokończonych rozpaczy.
Konspiracyjna walka,
zakłamane spojrzenia
czekające na mrok.
Pod wpływem pewnego zdjęcia z dodatkiem listy w Trójce. Czegoś mi tu brakuje, a nie wiem czego.
Komentarze (1)
To mnie przeraża. Ah.