Patrzę na ciebie
Patrzę na Ciebie.
Tak z ukrycia
Patrzę na Ciebie
I widzę to czego pragnę od życia:
Zorzę polarnš, co pojawia się w nocy na
niebie,
liczne muszelki schowane na plaży
Co czekajš aż kto je znajdzie i
przygarnie do siebie.
I codziennie mi się mażysz
Jako zapach wieżych kwiatów lilii,
Jako kubek herbaty, co życie czasem umili.
Kostka cukru, kropla szczęcia,
Panna, co szykuje się do zamęcia.
Kojarzysz mi się z tym, co mile pieci
zmysły cztery.
I masz nienaganne maniery
I wszystko, czego tylko bym pragnęła.
Ze sobš do nieba bym Ciebie wzięła.
Ale teraz Ty patrzysz na mnie
Patrzysz pogardliwie i dumnie.
I wszystkie szczęcia pryskajš jak
bańka mydlana
Co nie dotrwała, nawet do rana.
Widzisz to, co le się kojarzyć
musi
Budzik, co do wstania zawsze zmusi,
Zwiędłe kwiaty, godne mietnika
pustego,
Nie chcesz nigdy istnienia mego.
Czujesz żal, litoć, pogardę.
Wiesz, że do serca Cię zawsze przygarnę,
Jednak odmawiasz mi, odsuwasz się.
A ja się nigdy nie spieszę
Zawsze poczekam, chętna jestem w kolejce do
stania.
Bo ja zawsze daję, bez brania.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.