W październikowym zamyśleniu
Kiedyś niewidzialny będę jak księżyc w
nowiu,
teraz idę po krętej drodze a z prawa i z
lewa,
pozdrawiają mnie te same od tylu lat
drzewa,
parku strażnicy na warcie w pełnym
pogotowiu.
Pozostań dziś moja muzo w szczęściu i
zdrowiu,
niemłode serce nie krzyknie jak morska
mewa,
ale cichutko także na razie nikomu nie
śpiewa,
jak mały potrzos* co wypadł z gniazda w
sitowiu.
Los człowieka tak przypomina mi grę w
karty,
czas odmierzają radosne i smutne
wspomnienia,
stary kalendarz zakurzony leży porzucony
podarty.
Blask beznadziei razi w oczy, że nie widzę
cienia,
co doda mi sił aby zacząć po raz
drugi...czwarty,
bo życie boli jak ząb wyrwany bez
znieczulenia...
wersja II 13 zgłoskowa
Kiedyś niewidzialny będę jak księżyc w
nowiu,
teraz idę po mej drodze z prawa i z
lewa,
pozdrawiają te same od tylu lat drzewa,
strażnicy parku na warcie jak w
pogotowiu.
Pozostań dziś moja muzo w szczęściu i
zdrowiu,
niemłode serce nie krzyknie jak morska
mewa,
ale cicho także na razie nie zaśpiewa,
jak mały potrzos* co wypadł z gniazda w
sitowiu.
Los człowieka tak przypomina mi grę w
karty,
czas odmierzają radosne, smutne
wspomnienia,
stary kalendarz zakurzony śpi podarty.
Blask beznadziei jest w oczach, nie widzę
cienia,
co doda sił by zacząć po raz
drugi...czwarty,
coś boli jak ząb wyrwany bez
znieczulenia...
potrzos*- gatunek ptaka z rodziny trznadli
Komentarze (14)
dziękuję wszystkim za komentarze
Bardzo piękny Twój październikowy sonet, pełen
przemyśleń nad życiem i jego przemijaniem.
Pierwsza wersja bardzo do mnie przemawia, ale druga
też piękna!
Serdeczności przesyłam
Przyznaję, forma drugiej wersji bardziej mi się
podoba.
Pozdrawiam.
Witam,
jak prawie zawsze skupiam się na tre ści.
Podoba mi się ta październikowa melancholia zawarta w
wersach.
Wolę tę pierwszą.
Interesująca pointa w ostatniej strofie./+/
P.S. publikując w Internecie nasze nawet najprostsze
przemyślenia musimy zakładać, że i tu i teraz też:
"Nie dawajcie psom świętego, ani miećcie pereł
waszych przed wieprze, by ich snadź nie podeptali
nogami swemi, i obróciwszy się, aby was nie
roztargali."
Pozdrawiam.
jastrzu - dowcip polega w interpretacji i
artykułowaniu słów a nikt ci nie każe czytać głośno
a poza tym panowie - przecież to może być wiersz wolny
zbliżony do sonetu...
i nie Macieku a Maćku bo to imię się tak odmienia
Panie yanzem,
chyba pan nie wie,że ból niekoniecznie musi być
widoczny jak na obrazku - może być ból odczuwany
również psychicznie
i to miałem na myśli pisząc o wyrwanym zębie...
dlatego nie doszukujmy się na siłę aby tylko
,,dowalić,, autorowi a więcej myślmy...
Piękny sonet, Panie Macieku.J
Nie będę się już czepiał interpunkcji, bo zrobił Pan
postępy, jeden błąd - pikuś.
Jeśli idzie o ostatni wers, to przypomina mi się
dowcip:
"tata po powrocie syna od dentysty pyta czy ząb
jeszecze boli? Na to syn, nie wiem, został u Pana
dentyszty
Obrazy ciekawe. Natomiast jeśli chodzi o rytm to za
Markiem - przypadkowa liczba sylab w wersach sprawia,
że wiersz "utyka" zwłaszcza przy głośnym czytaniu.
Piekny sonet z powiewem smutku..
smutno wybrzmiał ten Twój sonet.
Refleksje nad czasem, życiem i jego przemijaniem.
Autor podkreśla życiową refleksję, doświadczenia i
emocje, wyrażając swoje spojrzenie na zmiany i
przemijanie w sposób przemyślany. W wielu fragmentach
zauważalny jest potencjał emocjonalny oraz umiejętność
wyrażania myśli i przeżyć, które wnoszą siłę i piękno
do prezentowanej, poetycznej treści.
(+)
Refleksyjny sonet, wprost na obecny okres. Osobiście
lubię, jak w sonetach wersy maja taką samą liczbę
sylab, ale nie jestem purystą w tym względzie.
Pozdrawiam.
Październik sprzyja zamyśleniom i listopad też. Z
przyjemnością przeczytałam.