performance
na plaży, wśród turystów, budek z piwem
i kiełbaskami, rozpalony słońcem, nagi.
bez maski na twarzy.
rozłożyłem szeroko ramiona
i palce maksymalnie w kierunkach.
"patrzcie! oto ja, kompletny i od
środka.
z odkrytą tajemnicą. dla was."
(tu następuje euforia, kilka sekund
oczekiwania na achy)
pierwszy był kot. zrobił kupę,
łapką przysypał nieczystości
i usłyszałem płacz dziecka
z tęsknoty za lodem. następni:
bananowa skórka w towarzystwie
dwóch niedopałków i "kurwa!
od czego psia mać są tojtoje!"
przecierając okulary staruszka
zapytała czy nie widziałem Henryka.
szaszłyki skwierczały.
Kadyny - lipiec 2009
Komentarze (8)
errata: po "@" miało być Chianti
@ ... nawet na sztukę. w dzisiejszym świecie istnieje
duży rozdźwięk miedzy twórcą a potencjalnym odbiorcą.
są jednak przypadki kiedy ta więź sie jednak
nawiązuje. to pociesza :)
dziękuję Wam :)
Udana metafora współczesnego zapotrzebowania na
poezję.
W krajobrazie bez zmian.
Pozdrawiam.
Zdaje się, że masz udany urlop.
popatrz Autorze to się nic nie zmieniło od 2009. A
niedawno czytałam, że to znowu wina PIS-u :)))
Witam! Jakże rozumiem peela
,ale...
jakbyś miał czas to przeczytaj:
http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/mielenko-466803.
pozdrawiam serdecznie
rewelacyjne wrażenia z urlopu :)) podziwiam lekkość z
jaką to zostało przedstawione i oczywiście poczucie
humoru :))
Pamiętam wiersz i te plażowe występy:)
Nadal się podoba. Miłego wieczoru.