pesymistycznie
od zmierzchu do brzasku
warczą do mnie symbole,
dreszcze ziębią skórę,
zmarszczką tną po czole,
kanciaste przedmioty,
ostre krawędzie
kaleczą oczy,
widzę je wszędzie:
potrójnym szpikulcem
świecznik własny grozi,
szczelina w drzwiach szafy
ciemnością mrozi,
prześcieradło zmięte
snu nie zapowiada,
STRACH mruży oczy,
mrok w serce się wkrada,
faluje złośliwie
płynna tafla lustra,
szklanka drży na stole..
do połowy
pusta
.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.