Pewien wieczór podsycony...
Odległość, którą można pokonać.
Obszar, który da się ominąć.
Przestrzeń, na której nie wszystkim,
Spotkać się jest dane.
Jedno niebo, gwiazda, chmura, słońce...
Wreszcie jeden księżyc i
Dwie pary oczu, posiadające prawo
By, choć raz na niego patrzeć.
Jedna godzina, ta, która łączy na kilka
minut.
Niezmącona niczym wędrówka,
Dwóch istot.
Dwóch serc narracja.
Dwoje siedzących na oknie.
Dwoje uśmiechających się do tej samej
czerwieni.
autor
tarjanka
Dodano: 2006-08-27 17:28:54
Ten wiersz przeczytano 423 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.