Piękno wokół nas
Rejs
Umyśliłem sobie - wariat jeden - na sercu
kładę dłoń!
Żem na płytką wodę płynął - a tu: głębia,
odmęt, toń!
Żeby chociaż jakaś łacha, choć płycizna
albo bród,
może lądu choćby… omam! Bez lunety -
próżny trud.
Tańczy w busoli igła szalona, myśląc, że
limbus śpi,
na domiar złego, sekstant z lunetą, ze
wszystkich kątów drwi.
Galerników smagam batem w otępieniu
sadystycznym,
zachłystując się, o zgrozo, tym widokiem
sofistycznym.
Gdy galera cięła fale a chór bitych wył
aryję,
piorun trzasnął nagle w pokład - już połowa
z nich nie żyje.
Tym co życie darowano, to w popłochu uciec
chciało,
lecz kolejne uderzenie… ten exodus
zatrzymało.
Teraz widać jak na dłoni - nie kombinuj
zatem bratku,
jeśli innych szlag już trafił - Ty…
zostałeś na ostatku.
Sam za wiosła się nie złapiesz, nie dasz
rady - jest ich wiele,
jedno co ci pozostało - to drzeć gębę -
muuu(!) - jak cielę.
Z ostatniej chwili...(9:40)
Może pointa i trafiona, lecz nie o nią w
wierszu idzie,
pytam - czy bez nawigacji, można płynąć
będąc w zwidzie…?
bowiem zwid jest najważniejszy a mawiała
dziecku matka
- bądź fajterem, aż do końca… co
oznacza - do ostatka.
Choć byś darł się wniebogłosy i do końca
świata tego,
nikt nie przyjdzie ci z pomocą… nie
licz na to - mój kolego,
zatem szkoda darcia gęby, właź na burtę -
chlup(!) do wody.
Co, ty pływać nie potrafisz…? nic nie
szkodzi - jesteś młody…
excudit
lonsdaleit
6:38 Niedziela, 9 stycznia 2011 - odwilż.
Komentarze (18)
Pointa jak trzeba - nie wszystko da się w pojedynkę.
Są okoliczności, gdy potrzebna pomoc, współpraca
etc...
Optymistycznie przy niedzieli:Nie probuj sam zeglowac
przez zycie,przyjmij niesmialo wyciagnieta reke
drugiego zeglarza,ale nie czyn go galernikiem.
Dramatyzm wiersza w końcowym wersie zmusza do uśmiechu