PIĘKNY SEN...
Pamiętam jak by to było wczoraj,
Kochałem ją jak nikt nigdy nikogo nie
kochał.
Jej nagie ciało wprawiało mnie w wspaniały
stan podniecenia.
Jej kształtne piersi falowały cudnie,
Niczym fale w najgłębszym oceanie
milczenia.
Ona miała w sobie coś takiego, co nie
pozwalało mi spać.
Jej wzrok skierowany na mnie,
Przenikał mnie jak strzała przebijająca
jabłko.
Uczuć ogarniających mnie wtedy nie mogę
pojąć do dziś.
Gdy dotykałem jej lśniącą dupcie,
Czułem się jak nigdy dotąd- w niebo
wzięty.
Moja ręka schodziła do miejsca bardzo
strzeżonego- pochwy.
Wtedy ona osiągnęła szczyt- orgazm.
Widziałem to i sam także zrobiłem to co
Ona.
Wtedy to ten wspaniały sen dobiegł niestety
do końca...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.