pierwsza wygrana bitwa
Odezwij się skarbie,tęsknię.
Powiało odmiennym stanem,złożylem kolejną
modlitwę na połać stalowego nieba,
zastanawiając się raz jeszcze,czy pokonana
jest nieprzepuszczalność jego.
Lecz przecież to Bóg!Potęga jego nie zna
przeszkody,
jeśli tylko taki ma plan,pomoże.
Więc błagałem kolejny raz o zbawienie w jej
ramionach,
pomyślałem,że warto uwierzyć,nawet w
okowach mroku.
I spadł deszcz,deszcz cukierków,deszcz
kolorów,deszcz słodkiego balsamu na
duszę,
stało się niby niedopuszczalne w mroku,niby
coś czymś już nie da się poruszyć.
Ach,dziękuję Boże,zawsze słyszysz,ja nie
zawsze widzę Cię,
dziękuję za postać Anioła,dziękuję za
koorowosłodki deszcz.
Pada uśmiechami,pada pocałunkiem,choć i
niepewnością,
pada zakochaniem moim,walką o nazwę
przysłości.
Może znowu przegram,może zginę od kolejnego
sztyletu,
lecz będę walczył,bo bardzo kocham
Ciebie.
A teraz pragnę obejrzeć krajobraz po
deszczu,zalane kolorem niekolorowe
koszmary,
więc rozglądam się po pustyni,jak wygląda
ten świat,kiedy pierwszą bitwę wygrałem.
Więc weż mniue za rękę,odezwij się
skarbie,pokaż co mamy w worku pełnym
pragnienia,
uśmiechnij się do mnie,nie mów już dziś do
widzenia.
Poczekam,niech głos Twój raz jeszcze
nawiedzi codzienne nic bez Ciebie,
Kocham Cię mój najpiękniejszy Aniele!
Skarbie,zadzwoń do mnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.