Pierzasty strażnik [8] A
W piękny a zarazem zimny wieczór,
ktoś wraca do domu..
Wraca z ciężkiej pracy,
pomaga ludziom potrzebującym.
Ponieważ taki ma zawód a może raczej
powołanie ..
Nie czeka żeby ktoś go zawołał,
sam wie kto najbardziej potrzebuje w danej
chwili.
Niestety nie może podać rękę wszystkim
naraz.
Choć nieraz w oczach widział,
silne wołanie pomocy ...
nie ma takiej mocy.
Nieraz widział śmierć w oczach ludzi,
którym pomaga? idą na potępienie.
Nie raz upuścił łzę żalu ...
Łzę która upadając na ziemie,
rozbrzmiewała w pytaniu dlaczego ?
Dlaczego tak jest ..
Dlaczego akurat on??
Dlaczego jest tyle zła, może tak musi
być..
Może nigdy nie dostanie odpowiedzi,
Może nie chce znać prawdy???
By pracy nie stała się jeszcze cięższa
?
Lecz zawsze codziennie wstaje
z uśmiechem na twarzy.
Bo wie, że każdy poranek to zaproszenie do
szczęścia.
Może uda się dziś, kogoś uratować.
Może dziś nikt nie ucierpi ...
Czasami idzie szarą ulicą, z pracy do domu.
Chce komuś powiedzieć ...Uważaj !!
Nie rób tak bo może źle się skończyć ...
Ale czy ktoś usłyszy ??
Czy ktoś usłyszy martwicy się głos??
.... Raczej nie ...Czasami myśli,
że to jest straszne nie mogąc kogoś ostrzec
...
Potem patrzeć jak ktoś,
pogrąża się w żalu i odchodzi.
A potem przychodzi, czas na męki.
Wtedy chcą ? wołają o pomocy,
lecz tam już nikt nie zwraca na nich uwagi.
Zimnym wieczorem gdzie księżyc mówi dzień
dobry,
on wchodzi do swojego przytulnego
mieszkanka
Tam wysoko.. zdejmuje płaszcz ....idzie do
łazienki.
Zdejmuje to co odróżnia go od zwykłych
ludzi.
Swe skrzydła.. wkłada je do pralki.
Są ubrudzone, ochlapane, przesiąknięte.
Złymi czynami ludzi,
których przecież tak strasznie kocha ...
Gdzie niegdzie brakuje jakiegoś piórka
...
Już do tego się przyzwyczaił od tylu
stuleci?
Wkłada do pralki wsypuje ariel i włącza
pralkę...
Idzie do kuchni odbiera jeszcze sms-a ?od
Boga,
z planem na jutro...jest bardzo
zmęczony.
Prawie ledwie chodzi,
bo skrzydła znów okazały się zbyt ciężkie.
Bolą go oczy od łez.
Łez które urania za każdym razem.
Gdy sobie przypomni co dzisiaj musiał
widzieć , doświadczać ...
Już się wyprały wyjmuje.
Wiesza na starym gwoździu wbitym w framugę
drzwi ..
Znów są śnieżno białe takie jak lubi.
Nawet trochę się świecą .. gasi światło.
I idzie spać zamyka oczy,
Marzy bo jutro były choć bielsze niż
dziś.
Wiec ty miły czytelniku pomyśl czasem,
nad tym co robisz czy.
Nad tym czy Twój niewinny uczynek,
nie przysporzy komuś pracy , zmartwień i
łez ?
Pomyśl czasem dwa razy,
zanim Twój niebiański strażnik nie zdąży ci
pomóc?
Pamiętaj Ty tylko raz,
kroczysz ta drogą.
A TAM TRZEBA ISTNIEĆ WIECZNIE ?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.