Pieśń kwiatu
Krew to czy rosa chłodzi stopy bose,
kędy słowicze trele o świtaniu
mrą w ogniu zorzy daremnym wołaniem?
Kochanka próżno wabi tęsknym głosem...
Nocą biegała po polanach leśnych,
kwiat gorejący pieszcząc bladą dłonią.
Paproć to, oset? Nieważne! Łzy roni,
w dal płyną słowa obłąkanej pieśni.
„Mój Ukochany!”- stęskniona wciąż wzywa.
Nagły jęk wstrząsa jej piersi spragnione,
echem bezradnym wije się, gdzie koniec
nadziei, lasu… ginie słońca grzywą.
Komentarze (67)
Przywiodłam na Twoją sobótkę wyśmienite towarzystwo:)
Gdy słońce Raka zagrzewa,
A słowik więcej nie śpiewa,
Sobótkę, jako czas niesie,
Zapalono w Czarnym Lesie.
/Jan Kochanowski/
Twój wiersz płynie i zachwyca piękną melodią
sobótkowej pieśni:) jest w nim magia i muzyka:)
Pozdrawiam:)
Piękny wiersz.Pozdrawiam:)
Przepiękne i bardzo romantyczne. Pozdrawiam i życzę
miłego wieczoru.
Wyobraziłam sobie tę pannę w leśnej gęstwinie.Poniósł
mnie nastrój wiersza.Pozdrawiam.
Romantycznie i ładnie.Ciekawie rymujesz stofy, 1,4-2,3
.Też to dobrze brzmi.
:)))
Ekstra! Wczułam się w tematykę i fantazjuję sobie nad
jeziorkiem:) Smutna pozdrawiam Ciebie cieplutko-:)
"Jakiż to chłopiec piękny i młody...". Przeniosłaś
mnie w epokę romantyzmu. Czekałam na element "koński"
i jest:)
Pozdrawiam ciepło:)