pieśń na parapecie...
na parapecie
roztrzaskanych myśli
pozostawiłam tę pieśń
uszytą z tych słów
rozbrzmiałą na roztrzepotanej
tęczy moich ust
pozostawiam
wszczepiając czerwone maki
to do ciebie, kochany..
ale wtedy nadeszła noc
pukająca do płaczu
a ja znow nie pragnęłam niczego innego
niż zobaczyć ciebie
i utrzymać niewyrazny obraz
posród nierozczesanych skrzydel życia
więc wchłoń mnie, ciemności
zatańczmy walca pośród mgieł snu
a ja się przytulę do jego ciemnych oczu
i odlecę
szybując wokół akompaniamentu
roziskrzonych gwiazd
ciebie zobaczę
bo zmierzch obrysuje
ciemnym konturem ten czas
i spisze go na diamentowej taflii
milczących pośrod dnia łez
wryje na mój parapet
roztrzaskanych myśli
i zgasi jednym podmuchem moim
wyssanym ze mnie
by pozostawić tę pieśn
dla ciebie, kochany..
ale wtedy przyszła pólnoc
maczając białymi stopami
spóznione wskazówki jutra
a ja znow nie pragnęłam niczego innego
tak bardzo
jak ujrzeć twój uśmiech
i dotkąć go kazdym mym slowem
więc wchłoń mnie, ciemności
zatańczmy walca pośród mgieł snu
a ja się przytulę do jego ciemnych oczu
i odlecę
szybując wokół akompaniamentu
roziskrzonych gwiazd
ciebie zobaczę
to ostatnia część pieśni
a ty
miłości, kochany..
podaruj mi tylko obraz
na białym niewinnym płótnie
twój słaby, akwarelowy portret
rozmyty na tle cienia
oddychający wiecznym snem
tej pieśni pozostawionej
na parapecie roztrzaskanych myśli
bo wiem
nie zamieszkam w ogrodzie
twoich rzęs
ale dziś w nocy
tak jak wczoraj i zawsze
pragnę cię tylko zobaczyć
może kiedyś znajdziesz tę pieśń..
więc wchłoń mnie, ciemności
zatańczmy walca posród mgieł snu
a ja się przytulę do jego ciemnych oczu
i odlecę
szybując wokół akompaniamentu
roziskrzonych gwiazd
ciebie zobaczę
wlaśnie jemu.. dziekuje a jednoczesnie zaluje..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.