Plac de Filad
pięć minut od Centralnego
kloszardzi strzygą włosy
pod wiatr
rozrzucone pragnienia
siedzą na ostatniej ławce
z iglicy spływa deszcz
w tonacji paryskiego fioletu
neon Warszawa
czerwieni się wieczorowo
miłość schodzi ze sceny
na chwilę
za chwilę
odjedzie ostatni Flixbus
spóźniony o kilka
deszczowych wersów
Komentarze (7)
Wymownie napisany wiersz.
Tez za Bartkiem: klimat zdecydowanie nie jest
obojetny.
Pozdrawia z duzym podobaniem :)
To moje miejsce, a i włosy zdarzyło się strzyc, przy
fontannie przy Pałacu, od strony WKD.
Takie wiersze kocham - realizm,
awangarda i mistycyzm - w jednym drinku.
Bardzo dziękuję i gratuluję
Super nastrój.
Pozdrawiam
Prawdziwy, melancholijny obraz z Warszawy. Udanego
dnia z pogodą ducha:)
Świetny wiersz. Wprawdzie Autor zaznaczył klimat
"obojętny", ale są emocje, takie zwykle niezwykłe...
Pozdrawiam :-)
Nie mieszkam w Warszawie.
Ten wiersz przypomniał mi "My dzieci z dworca ZOO".
Obrazek jak zza okna z Pragi,
a życie spokojnie się toczy swoje myśląc.