Płocha miłość
Tam wysoko na niebie ją wtedy widziałam,
Choć daleko była, to jak gwiazda
błyszczała.
Nie spostrzegła nawet, że ją z ziemi
dojrzałam,
Bo ja przecież dla niej jestem taka
mała…
Innym razem ujrzałam ją w polnych
kwiatach,
Jest tak blisko, a wciąż się przede mną
chowa.
Ciii… nie spłoszcie jej na drugi
koniec świata,
Bo będzie ją trzeba oswajać od
nowa…
Już czasami kroczy za mną cichutko.
Nieśmiała jest, rzadko gdzieś za mną
wyjdzie.
Jeśli będę nieostrożna, spłoszona ucieknie
szybciutko,
Więc czekam, aż zaufa i spokojnie do mnie
przyjdzie.
Byle nie uciekła nim spojrzę jej w oczy,
Nim dotknę piórek białych, mięciutkich jak
mleko.
Byle nie odeszła ode mnie w samym środku
nocy,
Nie widząc mnie i świecąc na niebie znów
tak daleko...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.