po czasie
bolało
czułość wciąż omijała
na pierwszym planie
sprawy rodzeństwa
nie narzekałam
a pchając biedę
zagryzłam zęby
życie bez klosza
czyni silniejszym
trach
wózek stanął
odpadło koło
bezradność sznurem oplata ręce
nagle telefon
łza z oka spływa
cicha serdeczna
dostrzegli wreszcie
autor
Celina Ślefarska
Dodano: 2016-10-13 11:23:01
Ten wiersz przeczytano 792 razy
Oddanych głosów: 27
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (30)
Czasami postrzegają nas jako tych silnych i zaradnych,
ale tacy właśnie ludzie pomimo swojej siły, również
potrzebują wsparcia, pomimo, że nie pytają.... aż
któregoś dnia, pęka jakieś kółko.... dobrze, że jednak
dostrzegli. Celinko wytrwałości, nie jesteś z tym
sama, pozwól teraz innym pomóc ciagnąć ten wózek, a Ty
nabieraj sił. Uściski, najserdeczniejsze.
Ech, życie. Czasem relacje w rodzinie nie są proste,
ale najważniejsze, żeby przyszedł moment refleksji.
Pozdrawiam, Celinko :)
Taki troszkę smutny mi się wydaje, być może to tylko
moje odczucie. Bardzo ładny wiersz.
Dobrze, ze choć po czasie dostrzegli, bo czasem nie
można się doczekać. Mnie też życie nie rozpieszczało i
dlatego jestem zaradna, bo nic na tacy nie dostałam
pod nos.Trzymaj się kochana i miej wiarę w Opatrzność
i oczywiście pogodę ducha. Z nią łatwiej.
zwierzył mi się młody człowiek :
-ojciec dał mojemu bratu zamochód a mi
błogosławieństwo [- "bo ty sobie poradzisz"].
no i miał pod górkę i, [ z perspektywy czasu ,] nie
miał retensji
I to życie bez klosza hartuje człowieka.Wychodzi to na
dobre bo w każdej kłopotliwej sytuacji umie sobie
poradzić.Pozdrawiam.
jeśli dostrzegli to jest już dobrze, relacje ( kółka)
zostaną naprawione.
"życie bez klosza
czyni silniejszym"
Przystosowuje do życia w warunkach nieustającej
konkurencji
Celinko, zamiast komentarza cytuję:
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka.
No i dobrze! No i na zdrowie!
Tak wyrasta się na człowieka."
Serdeczności, Celinko :)
Każde dziecko potrzebuje czułości i miłości bo to
najpiękniejszy okres życia.
Miłego Celinko paa
Czasem potrzeba wstrząsu, żeby zauważyli.
Zgadzam się Aniu z Tobą, ja byłam tym dzieckiem, które
musiało sobie radzić i raczej schodzić z drogi. To
bolesne doświadczenie zahartowało i czegos nauczyło.
Nie wiem czy wiesz, że w lipcu
upadłem z dachu na beton i do
teraz jestem unieruchomiony,
ale optymizm mnie nie opuszcza.
W Twoim wierszu dostrzegam
oddanie siebie rodzinie i dobrze,
że to docenia, bez względu na
to, ile czasu trzeba, aby
zrozumieć:}
podobnie do krzemianki, pewnie chodzi nie tylko o
rodziców:)
Czasami najstarsze, albo najzaradniejsze dziecko,
czuje się mniej kochane przez rodziców, jednak życie
potrafi udowodnić że tak nie jest. Tak odbieram ten
przekaz. Miłego dnia:)