Po nocnej zorzy
A kiedy zorza karmazynowym świtem,
Z mgłą rozpostarła nad łąką welon biały.
To krople deszczu diamentowym odbiciem,
jak łzy świetlików w oczeretach
błyszczały.
Burzą jaśniało sklepienie purpurowe,
jeszcze w półmroku gromami rozdzierane.
Za horyzontem pobladła nocy ściana,
i wiatr od morza przyniósł rosę nad
ranem.
Między wierzbami o cieniach rosochatych,
sitowie drzało czerwienią podpalane.
A w nim koronki ze srebrnej pajęczyny,
lśniły perlistym ściegiem cyzelowane.
Puszcza pachniała aromatem sosnowym,
brzóz zagajniki wśród jałowców bielały.
Ziemia wilgotną zielenią parowała -
ptaki zaś jakby zadziwione śpiewały.
Dzionek wstał.
Komentarze (18)
Świetny bardzo obrazowy wiersz
Potrafisz zachwycić
Pozdrawiam świątecznie Andrzeju zycząc radosnego
świetowania :)
podziwiam pozdrawiam świątecznie ;)
Pod wielkim wrażeniem słów wiersza...
Pięknie!
:)
Stumpy
Pozdrawiam, ukłony!